L Ogólnopolskie Zawody F-Class: Winchester M70 Stealth II – odrodzenie

Po długiej przerwie w strzelaniu na długie dystanse postanowiłem powrócić do treningów i rywalizacji w tych konkurencjach. Zacząłem od treningu Delta Long Range Weekend w Zielonce latem zeszłego roku. To była udana impreza, niestety uświadomiła mi, że jestem w lesie i cele na dystansie 800 metrów są poza moim zasięgiem. Kontynuowałem treningi na osi 100m dobierając amunicję i ćwicząc postawę strzelecką. W sierpniu zeszłego roku uczestniczyłem w szkoleniu długodystansowym u Rafała Walczowskiego, które otworzyło mi oczy na kilka istotnych elementów na które nie zwracałem do tej pory większej uwagi. Po tym szkoleniu powróciłem na krótką oś i kontynuowałem treningi z podstaw strzelania z karabinu – postawa, oddech, praca na spuście, praca z lunetą. Wtedy też przyszła pora na pierwszą zmianę w moim karabinie tj. zamontowałem regulowaną bakę. Jesienią uczestniczyłem w kolejnym szkoleniu, tym razem o taktycznym zacięciu przeprowadzonym przez Specjalistyczne Szkolenia Strzeleckie RED POINT – Marksman Course poziom podstawowy. Pomimo tego, że miałem już „jakieś” doświadczenie na większych dystansach czułem się jakbym odkrywał ten rodzaj strzelectwa na nowo. Czujne oko instruktora wyłapało błędy w konfiguracji karabinu, doborze amunicji oraz postawie strzeleckiej. Dzięki ich pomocy grupy zaczęły się zmniejszać i osiągnąłem już poprawne skupienia na średnich dystansach. Szkolenie to jest warte każdej wydanej złotówki. Pojawiły się kolejne przemyślenia odnośnie zmian w sprzęcie, które do tej pory skutecznie odrzucałem, oraz solidnej pracy u podstaw strzelania – wypracowaniu prawidłowej i powtarzalnej postawy strzeleckiej. Czas jesienno-zimowy upłynął na setkach godzin podczas prób elaboracji amunicji, książkach oraz filmach najlepszych strzelców na świecie. Wiosną tego roku odbył się pierwszy sprawdzian nabytych umiejętności, XXI Edycja Zawodów Długodystansowych JW SILVER TARGET, podczas to którego nie uczestniczyłem w dniu treningowym co przełożyło się na wyniki. Wniosek był prosty, nadal muszę trenować. Zaszły kolejne zmiany w moim Winchester M70, postanowiłem nagwintować koniec lufy i zamontować kompensator sygnowany przez Miculeka. Prace odbyły się w rusznikarni GunsHelp. Po wcześniejszym doborze naważki prochu, zrobiłem pierwszą partię treningową elaborowanej amunicji na pociskach Normy Diamond Line 168 gr, które dobrze współpracowały z lufą w moim karabinie. Tak przygotowany udałem się na kolejny trening, tym razem na poligon w Nowej Dębie, z głównym planem nauki czytania wiatru i szacowania poprawek. Trening w Nowej Dębie to bardzo ciekawe doświadczenie, które każdy strzelec powinien przeżyć. W czerwcu tego roku, uczestniczyłem w Mistrzostwach Polski F-Class. Wysoko postawiona poprzeczka, ale przecież dam radę i po takim przygotowaniu nie będę zamykał tabeli. Cóż, nie doceniłem siebie. To było jak kubeł zimnej wody po którym trzeba było się zastanowić czy szachy lub szydełkowanie nie są lepszym rozwiązaniem dla mnie. Ponownie przeczytałem większość książek jakie mam odnośnie strzelectwa długodystansowego i elaboracji. Przyszła pora spojrzeć prawdzie w oczy, że konfiguracja mojego sprzętu jest delikatnie mówiąc – niedoskonała. Postanowiłem uratować mojego Winchestera M70. Optykę Sightron SIII 10-50×60 postanowiłem zostawić, ale montaż dwuczęściowy do którego nie miałem zaufania wymieniłem na stabilniejszy jednoczęściowy Spuhr’a. Wymieniłem też poczciwego Harrisa na dwójnóg Atlasa. Najważniejsze, postanowiłem wymienić oryginalną osadę, która nie miała anatomicznej regulacji. Adima – Adam Madejczyk wykonał dla mnie osadę z aluminiowym beddingiem według moich wymagań.

Nową osadę otrzymałem cztery tygodnie przed zawodami L Edycji Ogólnopolskich Zawodów F-Class. Na zawody pojechałem z karabinem w nowej konfiguracji w zasadzie bez treningu. Postanowiłem za to pozostać przy sprawdzonej fabrycznej amunicji. Dzień treningowy zawodów okazał się katastrofą, ponieważ w noc przed tym treningiem zmieniłem ustawienie baki i stopki osady co okazało się bardzo dużym błędem. Na treningu zebrałem komplet potrzebnych danych co do nastaw balistycznych i regulacji osady. Ponowna regulacja osady i oczekiwanie na start. Startowałem wczesnym rankiem w konkurencji Snajper zajmując w klasyfikacji cząstkowej na dystansie 800 metrów miejsce drugie, a w klasyfikacji generalnej miejsce dziewiąte – znacznie powyżej moich oczekiwań. Nabrałem na tyle doświadczenia, że widzę ograniczenia mojego zestawu, ale z drugiej strony wyniki pokazały, że rywalizacja jest możliwa. Do końca przyszłego roku mój Winchester dzielnie będzie mi służył w treningach i na zawodach. Co potem? Zobaczymy.

Zdjęcia z zawodów: Joanna Z. Fotografia Militarna.